Prawie dwa miesiące wędrówki przez północną Szkocję uczą człowieka kilku rzeczy. Po pierwsze – rzeczy wodoodporne nie istnieją. Po drugie – warto wierzyć, że jednak istnieć mogą.
Sprzęt testowałem podczas projektu Two Trails Two Worlds.
Z doświadczenia wiem, że nawet dobre buty trekkingowe przemokną po kilku godzinach po kilku godzinach ulewy. Wędrując przez Cape Wrath Trail jesienią 2018 roku szybko przyzwyczaiłem się do mokrych stóp. Przygotowując kolejną, zimową wędrówkę przez brytyjskie pustkowia wiedziałem, że muszę bardziej zadbać o ich ochronę. Wiedziałem, że czeka mnie wędrówka w ciężkim, mokrym śniegu przez wiele dni. Dlatego postanowiłem do mojego ekwipunku dołożyć skarpety wodoszczelne. Wybór padł na produkt brytyjskiej marki – Bridgedale Stormsock.
Bridgedale Stormsock – budowa
Przyznam: nigdy wcześniej nie korzystałem z wodoodpornych skarpet. Wydawałoby się, że delikatna membrana nie ma prawa przetrwać obciążeń i ciągłego tarcia o stopę i buta. Dlatego takie skarpety wymagają specjalnej konstrukcji.
Membrana nie może być na wierzchu. Tarcie o buta zniszczyłoby ją bardzo szybko. Nie może znaleźć się też bezpośrednio przy stopie – komfort takiej skarpety byłby zerowy. Rozwiązaniem, tak jak w przypadku skarpet Bridgedale, jest skarpeta z trzech warstw:
- Zewnętrzna: wytrzymała mieszanka nylonu i elastanu (95/5). Śliska, niezbyt przyjemna w dotyku, ale odporna
- Środkowa: membrana Hydrotech, która ma dbać o suchość naszych stóp
- Wewnętrzna: miękka, puszysta wyściółka, wykonana w większości (63 procent) z wełny merino
Taka konstrukcja powinna dać nam wodoodporną, wytrzymałą, a jednocześnie wygodną skarpetę, która zniesie nawet długi marsz.
W terenie – wygoda
Pierwsze wrażenie może nie być zbyt pozytywne. Materiał Bridgedale Stormsock jest zbity, dość ciężki i sztywniejszy niż normalnych skarpet. Ale taka jest tylko zewnętrzna warstwa. Mój pierwszy wniosek po założeniu: skarpety są naprawde wygodne. Mają tylko jeden płaski szew (niewyczuwalne przeszycie na wysokości palców), wewnętrzna wyściółka jest miła w dotyku, a elastyczny materiał dobrze opina stopę. Ściągać w górnej części skarpety powoduje, że nic się nie zsuwa i nie roluje.
W terenie – wodoodporność i termika
W lutym do Szkocji wziąłem ze sobą dwa modele: Bridgedale Stormsock Heavy Boot i Bridgedale Stormsock Mid Boot (różnią się grubością materiału). Obydwa przeszły ze mną 370 kilometrów przez szkockie pustkowia, bagna i zaśnieżone przełęcze. Jak się sprawdziły?
Po dwóch dniach wędrówki Cape Wrath Trail dalej miałem suche stopy i myślę, że nie ma dla skarpet większego komplementu. Dlaczego? Bo północna Szkocja to jedno z najbardziej deszczowych i bagnistych miejsc w Europie. Na początku większość szlaku była przykryta mokrym, ciężkim śniegiem. Moje stopy pozostały suche, mimo zupełnie mokrych butów.
Niestety, tak jak na początku tekstu wspominałem: rzeczy absolutnie wodoodpornych po prostu nie ma. I tego też po Bridgedale StormSock ciężko oczekiwać. Na Cape Wrath Trail praktycznie codziennie musimy przekraczać górskie rzeki i iść przez głębokie bagna. Wtedy nie pomogą nam nawet najlepsze skarpety. Nie traktowałbym tego, jako wady – szczerze mówiąc w bardzo trudnych warunkach sprawdziły się dużo lepiej niż oczekiwałem. Przy “normalnych” wycieczkach w Beskidy czy Tatry jeszcze nie udało mi się ich przemoczyć.
Wielowarstwowa konstrukcja skarpet i wykorzystanie wełny merino ma jeszcze jedną zaletę: termikę. Skarpety, nawet przemoczone, nie pozwolą nam zmarznąć. Przy wędrówce przez zaśnieżone przełęcze przy temperaturach w okolicy -10 stopni nigdy nie bałem się o ewentualne odmrożenia.
Przez 19 dni i prawie 400 kilometrów wędrówki skarpety ani razu mnie nie obtarły, nie miałem problemy z pęcherzami.
Bridgedale StormSock | Podsumowanie
Bridgedale StormSock bardzo dobrze sprawdziły się w długiej i wymagającej wędrówce. To ciepłe, wygodne i wodoodporne skarpety. W ekstremalnie mokrych warunkach (bagno po kolana, przekraczanie rzek) – przemokną. Inaczej pozwolą nam dużo dłużej cieszyć się suchymi stopami. Dobrze sprawdzą się jako wyjście awaryjne pozwalające szybko ogrzać stopy i odgrodzić je od mokrego buta. Przekraczając rzeki na Cape Wrath Trail często zdejmowałem skarpety, by potem włożyć je do kompletnie mokrego buta. Mimo to skarpety przez długi czas pozostawały suche.
Wady? Są cięższe niż normalna skarpeta bez membrany. Poza tym oczywistych wad nie widzę. Warto jednak przy tym pamiętać, że nie jest to sprzęt na każde warunki. Nie warto zabierać je na ciepłe, suche wędrówki – membrana naturalnie pogarsza oddychalność i ryzykujemy, że skarpeta zamieni się w saunę. Przy niższych temperaturach, wędrówce w śniegu, czy deszczu – naprawdę warto skarpety wodoodporne rozważyć.