Mikrohistoria. Tak często nazywam opowieści bohaterów projektu #Za drzwiami i nie robię tego bez powodu. Dziś odpowiem na dwa pytania. Czym tak naprawdę jest mikrohistoria i jakie ma znaczenie w dzisiejszym świecie?
Definicja
Mikrohistoria – praktyka historiograficzna polegająca na historycznym opisie niewielkich przestrzeni terytorialnych i czasowych. To definicja z Wikipedii. Niezrozumiała i bezużyteczna.
Jest i lepsza definicja. Zupełnie przypadkiem stworzył ją Charles Joyner. Dla niego (i dla mnie również) mikrohistoria to zadawanie bardzo dużych pytań w bardzo małych miejscach. Piękne, prawda?
Początek
Cała koncepcja powstała we Włoszech pod koniec lat 70. Według grupy tamtejszych historyków miała być odpowiedzią na rzekomy kryzys w opisywaniu przeszłości. Jeden z nich, Carlo Ginzburg, tak wspomina powstanie samej nazwy:
Wydawać się może, że ten przedrostek mikro- oznacza skalę. Że mikrohistorie powinny opowiadać o zjawiskach marginalnych, zaniedbywalnych w wielkiej skali. Tak nie jest. Mikro- pochodzi od mikroskopu i oznacza analityczne, drobiazgowe podejście do historii. Jedną z pierwszych naszych prac w tym nurcie jest historia Pierra della Francesci – wybitnego włoskiego malarza.
Jego obrazy wiszą dziś w Luwrze, czy Galerii Narodowej w Londynie. Nie jest to historia marginalna. Po prostu opisana w sposób szczegółowy, bardzo analityczny.
Ilość, a nie jakość
Podobnie uważa Ewa Domańska, profesor poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Historycy skupili się na badaniach małych społeczności i konkretnych jednostek w celu osiągnięcia zarówno maksymalnej głębi w oglądzie przeszłej rzeczywistości, jak i jej większego kolorytu i naturalności.
Mikrohistoria jest zatem w swych intencjach jakościowa i miniaturowa, a nie ilościowa i globalizująca,
– E. Domańska “Mikrohistorie: Spotkania w międzyświatach”
Skupiamy się zatem na konkretnym przypadku, na małej społeczności. I głęboko wierzymy, że takie pozornie wąskie spojrzenie da nam lepszy obraz rzeczywistości.
Co islandzki rybak wie o życiu?
No właśnie. Dlaczego powinniśmy pisać o ludziach, którzy nic nie znaczą? Co oni w ogóle mogą wiedzieć o historii i wielkich procesach? Ja sam musiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie zaczynając #Za drzwiami. Dlaczego warto?
Profesor Carlo Ginzburg odpowiada słowami Bronisława Malinowskiego, polskiego antropologa:
Wyobraźmy sobie, że piszemy o rybackiej wiosce na wschodzie Islandii. Ta wioska wcale nie jest ciekawa. Obiektywnie niczym się nie wyróżnia. Ciekawe są nasze pytania i okoliczności, w jakich je zadajemy. To one tworzą historię.
Ja to widzę za każdymi drzwiami. Widziałem to we Włocławku, Gryfinie i Białymstoku. Rozmawiałem z ludźmi, których historie były do bólu zwyczajne. Tylko, że ta zwyczajność jest dzisiaj na wagę złota. W dobie internetu mamy dostęp do tylu idoli i autorytetów, że zwyczajność powoli przestaje istnieć. I właśnie tutaj widać sens mikrohistorii.
Za ich bowiem sprawą ludzie skazani przez „wielką historię” na zapomnienie mogą ponownie przemówić.
– E.Domańska “Mikrohistorie: Spotkania w międzyświatach”
Mikrohistoria a cały świat
Czuję to cały czas w #Za drzwiami. Moi bohaterowie nie są wyjątkowi. Ja też nie. Dopiero kiedy zaczynam zadawać pytania, wszystko staje się materiałem na tekst. Warto słuchać historii zwykłych ludzi? Warto. Bo prawdopodobnie jesteś pierwszą osobą, która ich tak naprawdę słucha. A to już, samo w sobie, jest wyjątkowe.
Wyjątkowe dla Ciebie, ale czy dla reszty też? Czy mikrohistoria jest przydatna komuś poza autorem? Dobrze, spróbujmy na przykładzie.
“Montaillou – wioska heretyków”, Emmanuel Le Roy Ladurie. To tak zwany klasyk gatunku. Montaillou to francuska wioska pod Pirenejami, pod koniec XIII w. miała 250 mieszkańców. Czyli skalę mikro już mamy. Książka Ladurie opowiada historię inkwizycji (zagadnienia z gatunku “wielka historia”) na przykładzie małej, zapomnianej wioseczki. I okazuje się, że ta wioska uczy nas:
- jak wyglądało życie w Pirenejach,
- jaka była seksualność chłopów w XIV w.,
- w jaki sposób przebiegały wtedy procesy sądowe,
- jak wyglądało dziedziczenie ziemi,
- o podziałach religijnych i herezjach,
- o psychologii małych społeczności,
- jak sprzeciwić się władzy
Wymieniać można dalej, mimo że Montaillou już nie istnieje, a w całej gminie mieszkają dziś 34 osoby. Chyba jednak warto zadawać pytania.
Mikrohistoria a reportaż i podróże
Dochodzimy do sedna. Bo przecież ja nie cofam się i nie będę się cofał do XIII w. Tylko, że podobne podejście można zastosować dziś. I to nie tylko w pisaniu – w patrzeniu na świat! Można spojrzeć w drugą stronę, pochylić się nad czymś, co pozornie nie ma żadnej wartości. Można zadawać duże pytania w małych miejscach.
Dla mnie taką rzeczą są historie #Za drzwiami. A dla Was? Czy będąc w podróży, zwracacie uwagę na to, o czym milczą przewodniki turystyczne? Albo jak dobrze znacie własne miasto? Jesteście w nowym kraju i widzicie kogoś ciekawie ubranego albo nieznaną wam potrawę. Podchodzicie i pytacie, czy boicie się? Macie czas porozmawiać z przypadkowym facetem na ławce, czy śpieszycie się pod kolejny zabytek?
Zdjęcia
Historia w wydaniu “mikro” często jest nam bliższa niż ważne wydarzenia. Dzieje się tuż obok nas. Dlatego ten tekst chciałem zilustrować zdjęciami wykonanymi w mojej rodzinnej wiosce. Ot, maksymalnie kilometr od domu. I wiecie co? Ja prawie nie mam takich zdjęć! Ledwo ich wystarczyło do jednego wpisu. Mam zdjęcia z 35 krajów, a nie mam zdjęcia własnego domu. To chyba najlepiej mówi jak ważne są dzisiaj te małe historie. Jak ważne jest, by podziwiając Wielkie i Dalekie, nie zapominać o Małym i Bliskim. Dlatego dziś zdjęcie tytułowe przedstawia widok z okna mojego pokoju na zalane deszcze osiedle.
Oczywiście zabytki też są ważne, ale ograniczając się tylko do nich, tracimy niesamowicie istotną część podróży. Na koniec przesłanie od profesora Carlo Ginzburga, lekko przeze mnie rozwinięte:
W dzisiejszych czasach nie potrzebujemy już nowych odpowiedzi. Potrzebujemy nowych pytań. I nowych ludzi, którym moglibyśmy je zadać.
Źródła:
- Charles Joyner, Shared Traditions: Southern History and Folk Culture
- Ewa Domańska, Mikrohistorie: Spotkania w międzyświatach
- Carlo Ginzburg, Microhistory, Two or Three Things That I Know about It
- Emmanuel Le Roy Ladurie, Montaillou – wioska heretyków
- Carlo Ginzburg, Microhistory – wykład
Chcesz dowiedzieć się więcej? Polecam wykład profesora Ginzburga, który znajdziesz w źródłach.
Koncepcja mikrohistorii to ważny element moich podróży. Dużą wartością jest dla mnie poznanie czyjegoś życia, choćby jednej osoby. W następnym wpisie opublikuję jedną z takich historii (niezwiązaną z projektem #Za drzwiami).
2 comments
Hm, zgadzam się z Tobą. Nazwałeś w bardzo inteligentny sposób coś, o czym słyszałam już od kilku osób. Jednak w ich przesłaniu kryło się jakieś takie… Zadufanie w sobie? W znaczeniu takim, że co to nie oni i jak to oni nie przebywają z lokalsami. I gardzą ludźmi, którzy jadą zwiedzać zabytki. Ogólnie mówią o tym, a ja mam w głowie o nich wyobrażenia takie: idących po mieście z wielkim transparentem ,,Nie miejsca, a ludzie” i to jeszcze w kilku językach, najlepiej. Podoba mi się, że wysiliłeś się i pokazałeś swoją wiedzę na ten temat popartą ciekawymi źródłami. Chętnie w nie zajrzę :>
Dzięki za miłe słowa. Tyle podejść, ile ludzi i (prawie) każde dobre. Ja chciałem tylko przybliżyć pewne zagadnienie i pokazać, że ono ma również zastosowanie w podróży. Nie ma nic złego w zwiedzaniu zabytków 😉