Ciuszki
- kurtka softshellowa – mój ukochany softshell, brudzony i dziurawiony na trzech kontynentach. Już mało co z niego zostało, podobno kiedyś był pomarańczowy,
- kurtka Goretex – na razie użyłem raz, leży zawsze na samym dnie. Oby tak dalej,
- komplet odzieży termoaktywnej od Tervel – 2 koszulki krótkie, 2 długie, 2 czapeczki, getry i majtków sztuk parę. Sceptyczny byłem, bo zwykle nosiłem się w merynosach, ale są świetne. Przede wszystkim: szybciej schną niż mokną i są przewygodne do jazdy,
- 2 zwykłe T-shirty,
- jakaś losowa bluza z Zary. Używam jako poduszki,
- spodnie kolarskie,
- jeszcze 2 pary spodni. Krótkie zakładam jak pukam do drzwi i ogólnie potrzebuję wyglądać. Długich używam jako poduszki,
- chusta Mission,
- rękawiczki. Do teraz się zastanawiam po co.
Zacisze Domowe
- namiot Rockland Soloist. Mała, jednoosobowa “trumienka”. Rozkłada się w minut 5, składa – w 6. Już niedługo poczytacie o nim więcej w osobnym teście, ale ogólnie dobrze mi się w nim żyje,
- materacyk dmuchany, coby mięciutko było,
- śpiwór – “najtańszy puchowy jaki był”. Towarzyszy mi od wielu lat, sypie się z niego na lewo i prawo, ale dajemy sobie radę.
Rower
- Univega Terreno 300 – mój najwierniejszy towarzysz. Nie znajdziecie go już w sklepach, ale na taką wyprawę wystarczy dowolny rower crossowy bądź trekkingowy,
- sakwy Crosso Expert – najlepsze sakwy na świecie, w dodatku polskiej produkcji. Od 5 lat próbuję je zniszczyć i jeszcze mi się nie udało,
- torba na kierownicę. Najtańsza jaka była. Trzyma się
- licznik. Wiadomo, że bez licznika kilometry się nie liczą, a jazda jest bez sensu,
- u-lock,
- narzędzia i części zapasowe. Dętki, łatki, klucze i wszystko to, czego nigdy nie chciałbym używać. Pamiętajcie, że najważniejszym narzędziem rowerowym jest tak zwana trytytka. Chodzi o te plastikowe ściągacze, którymi naprawicie wszystko od roweru po prom kosmiczny,
- kask i kamizelka odblaskowa. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Różne inne szpargałki
- czołówka Rockland,
- scyzoryk,
- ręcznik szybkoschnący Rockland,
- kosmetyki. Poza standardowym zestawem polecam chusteczki nawilżane,
- japoneczki. Najtańsze jakie były, ale jak trzeba prowadzić rower przez bagna, to są warte więcej niż złoto,
- telefony i inna elektronika,
- aparat fotograficzny i zapasowe baterie,
- notatnik i pióro. Do ciężkiej dziennikarskiej roboty,
- czytnik ebooków. Dla przyjemności.
- komplet szachów. Taki kieszonkowy. Dla osoby, która zdoła mi wytłumaczyć, po co wziąłem szachy w samotną podróż przewiduję nagrodę.