Przez ostatnie 2 miesiące pukałem do drzwi zupełnie obcych ludzi. Zbierałem ich historie, starałem się zrozumieć. Jak to zrobiłem? Co dało mi #Za Drzwiami? Krótkie podsumowanie naprawdę długiej drogi.
Ten tekst jest częścią większego projektu reporterskiego. W całej Polsce zbieram historie spod jednego adresu. Zobacz, co kryje się #Za Drzwiami.
[su_divider top=”no”]Droga
52 dni. 3851 kilometrów. 1 kraj.
4 lipca wyjechałem z Wrocławia i pojechałem na wschód. Kiedy nie ma się konkretnego celu, zawsze warto jechać na wschód. Więc pojechałem. Opole, Katowice, Kraków, Rzeszów. Kurs zmieniłem dopiero w Przeworsku. A mógłbym przecież jechać dalej prosto. Mógłbym te tysiące kilometrów wykorzystać jakoś inaczej, mądrzej może. Dzisiaj sprawdziłem alternatywną rzeczywistość. Chciałem wiedzieć na ile by tych kilometrów wystarczyło. Na co bym je mógł zamienić, po ile stoją w kantorze. Otworzyłem mapę.
Gdybym jechał cały czas na wschód, moja podróż skończyłaby się w połowie drogi między Omskiem a Nowosybirskiem. Próbuję to sobie wyobrazić i nie potrafię. Ile bym się nie starał, Nowosybirsk w moim mózgu oznacza po prostu Daleko. Nieskończenie daleko. Dalej niż Gibraltar, dalej niż Nowy Jork, niż Chiny, niż Australia nawet. Więc chyba dobrze, że nie próbowałem.
Po 3850 kilometrach podróży dojechałem z Wrocławia do Krakowa. Po drodze nie przekroczyłem ani jednej granicy, nie widziałem niczego egzotycznego. Zakupy robiłem w Biedronce, na obiad jadłem pierogi i bigos, a obcego języka używałem tylko, gdy mówiłem sam do siebie.
Nie żałuję.
U obcych ludzi
Dzień dobry, ja z taką nietypową prośbą. Nazywam się Krzysztof Story. Jestem w dwumiesięcznej podróży dookoła Polski. O widzi Pani, tym rowerem jeżdżę, tam stoi pod płotem. I ja mam, proszę Pani, taką misję w tej podróży. W każdym mieście, wiosce, miasteczku szukam tego samego adresu. Ta sama ulica, ten sam numer. Jeżdżę i zbieram ludzkie historie. Słucham, a ludzie opowiadają przeróżne rzeczy. Co lubią, co ich wkurza, czym żyją. Chcę napisać o tym książkę. Nie zaprosiłaby mnie Pani na herbatę? Dużo czasu nie zajmę.
Wpuścilibyście? Znaleźlibyście czas?
Podczas tej podróży odwiedziłem 70 adresów. 70 razy wygłaszałem przemowę podobną do tej wyżej. Przy pierwszej trzęsły mi się ręce. Bo ja sam w to nie wierzyłem. Ja sam myślałem, że to będzie całkowita porażka. Że nikt mi nie otworzy. Przecież ludzie już nie są tacy otwarci. Wie Pan, w dzisiejszych czasach…
Wpuściło mnie 45 osób. Obcych ludzi. Niektóre rozmowy trwały 15 minut, niektóre 2 dni. Zazwyczaj około 2 godzin. Rozmawiałem z pielęgniarkami i żulami. Z nauczycielami i studentami. Z wierzącymi i ateistami. Z tymi z lewa i tymi z prawa. Byli ci ze wsi i byli z miasta. Starsi i młodsi. Ładni i brzydcy. Bogaci i biedni. Łączyło ich tylko jedno.
Wpuścili. Znaleźli czas.
Chcesz poznać więcej historii?
Czekają #Za drzwiami