Biłgoraj. Zapukałem do przypadkowych drzwi. Tak oto podróżnik rowerowy spotkał drugiego podróżnika rowerowego. Piotrek jeździ na wyprawy od 20 lat. A jego mama od 20 lat się martwi. Razem tworzą przecudowny duet. Zresztą przeczytajcie sami.
Ten tekst jest częścią większego projektu reporterskiego. W całej Polsce zbieram historie spod jednego adresu. Zobacz, co kryje się #Za Drzwiami.
[su_divider top=”no”]A jak zmarznie?
Wypadek miał już na pierwszej wyprawie. Wąska droga w Szkocji – chwila nieuwagi i głowa rozbita, krew, szwy, szpitale. Wypadek miał już na pierwszej, ale się nie poddał. Ja spotykam go dzień przed dwudziestą.
I jak tu się proszę Pana nie martwić, jak on tyle jeździ?
Piotrek jeździ na wyprawy rowerowe. Przejechał 38 krajów. Dzisiaj pakuje się, dokręca, sprawdza, dopieszcza. Jutro wylatuje na Islandię.
A jak gdzieś zachoruje?
Jest nauczycielem angielskiego. Czterdziestka na karku, ale mieszka z mamą. I mama się o syna martwi. Siadamy razem, a Piotrek opowiada o wyprawach, o przygodach, o dalekich krajach. Mama nie opowiada. Mama się martwi.
A to tak daleko, ja to nie wiem, jak on sobie poradzi. Przecież on zawsze sam jeździ, no do czego to podobne.
Uspokajamy we dwójkę. Piotrek mówi, że mama nie rozumie, że nigdy tak nie jeździła, że nie wie jak to jest. Ja mówię, że rozumiem, że jeździłem, że wiem jak to jest. I że nie taki diabeł straszny.
Rany boskie, ile wypadków, pan by to zobaczył.
Droga z Manali do Leh w Indiach to jeden z najpiękniejszych szlaków rowerowych na świecie. Przełęcze na wysokości 5000 m.n.p.m., himalajskie szczyty, powietrze tak przejrzyste, tak świeże, jak łyk zimnej wody. Sen, fanazja, rowerowe Stairway to Heaven. Marzą o nim wszyscy. Piotrek też marzył, myślał, planował wyprawę. Zaczął z Kirgistanu. W październiku 2007 wjechał do Indii. Przyjechał po swoje marzenie. Kilka dni później ktoś wyłączył światło.
Wypadek
Ja po nocach nie śpię. Tak daleko jechać…
Potrącił go autobus. Z dwóch dni pamięta 20 sekund. Po tygodniu obudził się w samolocie.
Potrącił go autobus. Z dwóch dni pamięta w sumie 20 sekund. Pamięta tylko powoli gasnące światło. I radość pamięta. Że za chwilę zgaśnie, że już nie będzie bolało. Tydzień przeleżał w górskim szpitalu o chlebie i wodzie. Na korytarzu go położyli. Przez tydzień na przemian budził się i gasł. Po siedmiu dniach obudził się w samolocie. Wieźli go do Delhi, do szpitala dla obcokrajowców. Tam już nie leżał na korytarzu. Tam już było dobrze.
A bezpiecznie tam? A nie zmarznie?
Po dwóch tygodniach od wypadku Piotrek wrócił do Polski. Na noszach. Z lotniska prosto na oddział. Do szpitala przyjechał brat z żoną. Mamie powiedzieli, że jadą na cmentarz, a mama wiedziała, że kłamią. Był 1 listopada. Święto Zmarłych.
I nic się nie nauczył, żeby uważać na siebie.
W Indiach został rower. Gdzieś w górach, przy maleńkim lotnisku. Z perspektywy całego świata ten rower był Nigdzie. Nie istniał. Bez właściciela powinien rozpłynąć się, wyparować, słuch powinien po nim zaginąć. Nie zaginął. Przygarnął go pracownik lotniska i odesłał do Polski. Formalności trwały prawie rok. Oczywiście transport kosztował więcej niż cały rower. Trudno. Pewnych rzeczy pieniądze nie dotyczą.
Biłgoraj, Himalaje, Islandia. A mama nie śpi
Ale dumna z niego też jestem.
W 2012 Piotrek wrócił do Indii. Odnalazł człowieka, który zwrócił mu rower. W całych Indiach trafił właśnie na niego. Podziękował. Nie za rower – za lekcję życiową. Za ludzką dobroć.
W 2012 Piotrek pokonał szlak rowerowy z Manali do Leh. Patrzył na Himalaje, a powietrze było tak przejrzyste, tak świeże, jak łyk zimnej wody.
W 2017 Piotrek klęczy przy ramie, ogląda zębatki, poprawia kierownicę. Dokręca, dopieszcza, reguluje. Jutro jedzie na Islandię. A rower wciąż ten sam.
A jak on tam, proszę pana, gdzieś zachoruje? Odpukać, na rany boskie.
Znowu nie będę spać po nocach.
Chcesz poznać więcej historii?
Czekają #Za drzwiami
1 comment
Piękne są te opowieści #Za Drzwiami… rzadko piszę komentarze, ale po historii Piotra i jego mamy nie wytrzymałam! Wspaniale, że pochylasz się nad „zwykłymi” ludźmi, którzy jednak po uchyleniu tych drzwi, okazują się być niezwykłymi. Bardzo Ci dziękuję za te reportaże.