Słowo wstępu
Wszyscy wiedzą jak jest z pisaniem. Najtrudniej jest zacząć. Pierwsza litera, pierwsze zdanie, pierwsza myśl. Potem już idzie. Ale ten początek? To jest dopiero problem. 2 dni temu kupiłem nowy notatnik. Ostatnią kartkę starego zapisałem jeszcze we Włoszech. Otworzyłem piękne, nowe strony i paraliż. Nagle żadna myśl nie wydaje się dość godna. No bo wiadomo, że na początku musi być coś wyjątkowego. Wie to każdy, kto oglądał ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Byle jak może być, ale później.
Po tej podróży czuję się podobnie. Miliony wspomnień, drobnych historii, spostrzeżeń i wielka chęć żeby to opisać. Ale ciężko zacząć od szczegółów. Musi być najpierw spojrzenie z góry. Nie mogę pisać o marokańskich medynach, zadymionych barach i bałkańskich bezdrożach bez pewnego podsumowania. Bez rozliczenia delegacji. Bez bezdusznej statystyki, która sprowadzi to wszystko do jakiejś wymiernej rzeczywistości. Do liczb, procentów, może mapy. Tak jak relacja z meczu piłki nożnej jest niekompletna bez Jacka Gmocha, który rozrysuje każdą akcję i wszystko nam ułatwi. Dzisiaj w roli Jacka Gmocha wystąpi pierwsza z brzegu aplikacja w Internecie.
2 comments
Zdjęcie pustyni chwyciło mnie za serce 🙂 już po samych liczbach widzę, że było niezwykła przygoda. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy dorzucisz do tego kilka słów 🙂
Były niesamowite momenty. Mam nadzieję, że uda mi się to zamienić w jakąś sensowną opowieść