Dzisiaj w trochę luźniejszym, migawkowym wydaniu. Takie moje marokańskie TOP 5. Uprzedzam, to nie jest żaden underground marokańskiej turystyki. O każdym z tych miejsc piszą przewodniki. Po prostu wydały mi się wyjątkowe, odstrzelone od rzeczywistości i na swój sposób piękne. Jak każde moje wydawanie się, tak i to było całkowicie subiektywne.
Wąwóz Todra
Sen każdego wspinacza. Kilka kilometrów długości, ściany wysokie na 300 metrów. W najwęższej części nie mieszczą się samochody. Nie mogłem się oprzeć.
Erg chebbi
Słońce, piasek, woda… zatrudnię do pracy przy betoniarce. Nie tym razem. Tym razem chodzi o prawdziwą pustynię. Taką z piaszczystymi wydmami. Taką jak z filmów czytanych przez panią Krystynę Czubównę. Co z tego, że ma tylko 7 kilometrów szerokości i z każdej strony na horyzoncie widać jakieś kamulce. Zdjęcia da się wykadrować, a skakania z wydm i tak nic nie jest w stanie popsuć.
Rajska Dolina
40 kilometrów na północ od Agadiru Maroko nagle staje się zielone. Zupełnie bez ostrzeżenia, bez żadnej zapowiedzi. Jeśli zieleń naprawdę uspokaja, to Marokańczycy powinni tu przyjeżdżać w ramach psychoterapii. Uwaga, jest to jedyne miejsce w kraju, gdzie można zobaczyć taki cud techniki jak drzewo.
Malowane skały
W górach Antyatlasu, w szczerym polu parę kilometrów na południe od Tafraout znajduje się najdziwniejsze miejsce w całym Maroku. Jego istnienie jest bardziej abstrakcyjne niż kosztorys Stadionu Narodowego. To coś na miarę miłej teściowej albo pomocnej pani z dziekanatu. Zdarza się, ale zawsze gdzieś indziej. W jakimś lepszym świecie. Takie rzeczy z reguły dzieją się w Berlinie, w Nowym Jorku. Mogą zdarzyć się w Londynie. Ale w Maroku? Otóż tak. Ktoś znalazł niedostępną dolinę pośrodku niczego i… pomalował skały. Poświęcił czas, pieniądze i swoją energię na malowanie kamieni, które przez większość czasu oglądają tylko kozy i owce. Ja już nigdy nie odważę się powiedzieć, że mi się nudzi.
Legzira
Druga najbardziej spektakularna plaża na świecie zaraz po polskim Mielnie. Obraz wyraża więcej niż tysiąc słów: