Eksperci ds. relacji damsko-męskich znajomość między kobietą a mężczyzną dzielą na cztery fazy: atrakcyjności, weryfikacji, wyłączności i intymności.
Atrakcyjność
Na główną bazę projektu dotarliśmy w piątek około godziny 17. Nie byłbym sobą, gdybym nie przyjechał akurat na obiad. Zjedliśmy, przywitaliśmy się, udało mi się błyskawicznie nie zapamiętać około 50 imion. Udało mi się też otworzyć nepalskie piwo, znaleźć swoją pryczę i zapamiętać, że mecz piłki nożnej jest jutro o 10:00. Potem zaczyna się impreza, więc udaje nam się coraz mniej rzeczy, ale nikomu to nie przeszkadza. Sobota jest tu jedynym dniem wolnym od pracy, co powoduje duże skupienie ludzkiego potencjału i kreatywności gdzieś w okolicach piątkowego wieczoru.
Weryfikacja
Wiecie jak się czuje człowiek, gdy parę godzin jedzie autobusem przez nepalską prowincję w kierunku wolontariatu poleconego przez znajomą z hostelu? Kiedy zmokły jak kura idzie w kierunku swojego przyszłego domu, wiedząc o nim tylko tyle, że “za mostem w lewo, potem w prawo i prosto”? Otóż przede wszystkim myśli sobie, że to wielka ściema. Myśli, że wolontariat w najlepszym przypadku po prostu nie istnieje. Wróci się autobusem do Kathmandu i po sprawie. W najgorszym przypadku wolontariat jest jak Leszek Miller. To znaczy jest, ale chyba lepiej jakby go nie było.
Na szczęście zaufanie w Nepalu buduje się szybciej niż szkoły. Mnie przekonał widok nepalskich murarzy bawiących się razem z nami.[2. Wolontariusze nie robią wszystkiego, All Hands opłaca wielu lokalnych pracowników na budowach. To dodatkowo wspiera lokalną społeczność.] Przekonał mnie kontakt z właścicielem sklepiku obsługującego bazę. Może i pochodziliśmy z dwóch różnych światów, ale na pewno staliśmy po tej samej stronie baryka… Żartuję, przekonał mnie darmowy obiad.
Wyłączność
O 10:00 uroczyście nie usłyszeliśmy pierwszego gwizdka. Skąd mielibyśmy tam wziąć gwizdek? Składy mieszane. Zbiegło się pół wioski, więc nepalsko-brytyjsko-brazylijsko-włosko-hindusko-amerykańsko-polsko-australijskie. Dogadywaliśmy się cudownie. Na całe szczęście Brazylijczyk wyglądał jak Kaká, więc wyglądaliśmy bardzo profesjonalnie nawet pomimo stada bawołów okazyjnie pojawiającego się na prawym skrzydle. Każdemu kto gdzieś głęboko w duszy podejrzewa, że na wolontariacie nie wypada się dobrze bawić, polecam próbę wytłumaczenia bawołowi co to jest dośrodkowanie i czym różni się od jedzenia trawy.
9 godzin później we Francji mieli i gwizdek i boisko wolne od żywego inwentarzu. 9 godzin później ja biegnąc główną drogą do miasta znalazłem skarb. Skarb stał na lodówce, miał czarną plastikową obudowę i zdezelowany czarny pilocik. To nie był jeden z tych płaskich skarbów z Internetem, Skype’em i wbudowaną podawaczką do piwa. O nie, to był mały, skromny kineskopowy skarbek. Gdy Polska gra w 1/8 Mistrzostw Europy wszystkie telewizory są tak samo piękne.
Wbiegam do czegoś pomiędzy barem, mieszkaniem, a warsztatem spawalniczym.
-Namaste!
-Namaste.
-Ek bier dinush! Danli bat. (Poproszę jedno piwo! Dziękuję.)
-…
Tu moja znajomość nepalskiego się skończyła. Ale zawsze znajdzie się kolega, który mówi po angielsku i wytłumaczy właścicielowi, że ty z Polski i że gra twoja drużyna i żeby przełączył na ESPN. Później kolega naprawdę zostaje twoim kolegą, woła swoich kumpli i razem budzicie całą wioskę, gdy Krychowiak strzela ostatniego karnego, a Polska awansuje do ćwierćfinału.
Intymność
All Hands aktualnie stawia w Nepalu trzy szkoły w trzech różnych wioskach. To oznacza, że oprócz bazy głównej istnieją dwa satelickie obozy. Ja na pierwszą rotację jadę do Bachchhali. W niedzielę rano ta nazwa nic mi nie mówi. W niedzielę rano nie wiem nawet, że tak naprawdę wioska nazywa się Rato Mate, a Bachchhala to tylko nazwa szkoły. W niedzielę rano po prostu wsiadamy na pakę białej ciężarówki. Jest nas około 40. Czule obejmuję burtę pojazdu. Po pierwszej dziurze na drodze kurczowo ściskam burtę pojazdu. Uwielbialiśmy te przejazdy na pace. W filmach wojennych czasem są takie sceny między jedną strzelaniną a drugą. Młodzi chłopcy jadą przez Wietnam na transporterach opancerzonych. Śmieją się, żartują, odmachują dzieciakom przy drodze. My chyba się tak czuliśmy. Mundury też były.
Jest niedziela, godzina 7:15. Jedziemy do Rato Mate. Nawet Google Maps nie wie gdzie to jest.