Pierwsze wrażenie
Mały i lekki. Tego najbardziej oczekiwałem, wybierając namiot jednoosobowy i Soloist nie zawiódł tych oczekiwań. Waży 1,45 kg i mieści się w niewielkim zielonkawym pokrowcu. Namiot testuję podczas dwumiesięcznej wyprawy rowerowej dookoła Polski. Przy tak długiej trasie liczy się każdy gram i każdy skrawek miejsca w sakwach. I muszę powiedzieć, że po raz pierwszy udało się wszystkie bagaże pomieścić w dwóch sakwach. Wcześniej nawet przy krótszych wyjazdach namiot zawsze musiał być przytroczony na bagażniku. A Rockland Soloist bez problemu się w sakwach mieści. Waży też niewiele więcej niż mój śpiwór. Podsumowując: o to chodziło.
Budowa
Soloist to konstrukcja popularnie zwana czasem “trumienką”. Jakkolwiek upiorne skojarzenia mogłoby to budzić, namiot prezentuje się całkiem przytulnie. Czarna, siatkowa sypialnia i ciemnozielony tropik, który bardzo dobrze wpasowuje się w leśne otoczenie. Tropik w żadnym miejscu nie dotyka sypialni. W środku znajdziemy podręczną kieszonkę po lewej stronie wejścia i haczyk do powieszenia latarki, czyli wszystko to, co każdy szanujący się namiot mieć powinien.
Pałąki usztywniające namiot są poprowadzone bezpośrednio w sypialni, co daje nam możliwość rozbicia namiotu bez korzystania z tropiku. To idealna propozycja na ciepłe i suche noce, kiedy namiot pełni wyłącznie funkcję moskitiery.
Rozstawianie i składanie
Według ostatnich pomiarów rozkładanie namiotu to 7 minut spokojnej pracy dla jednej osoby. Dwa pałąki są prowadzone w tunelach sypialni, a tropik mocowany jest na rzepy i specjalne klamry. Rozwiązanie to na początku bardzo mnie zaskoczyło, ale z czasem się do niego przyzwyczaiłem i po miesiącu użytkowania nie dostrzegam w nim żadnych wad. Radziłbym jednak przetrenować rozbijanie namiotu przed wyprawą. Teraz rozstawiam go z zamkniętymi oczami, ale w ramach testów pierwszy raz rozbijałem go po ciemku i musiałem się trochę zastanowić, zwłaszcza, że instrukcja obsługi jest napisana dość lakonicznie.
Namiot wykorzystuje 10 sztuk śledzi, choć w zestawie znajdziemy ich 14 – miło, że producent zadbał o takich, co to wiecznie wszystko gubią (na przykład ja). Dziwią mnie natomiast same śledzie. Są ostro zakończone, czego już się raczej w namiotach nie spotyka. Działają oczywiście bez zarzutu, natomiast mam wrażenie, że byłby problem z zabraniem ich na pokład samolotu. Ja często wożę namiot w bagażu podręcznym, więc jest to dla mnie dość istotny problem.
Wygoda
To najważniejszy problem namiotów jednoosobowych. Nie da się niestety zrobić namiotu, który będzie mały i duży jednocześnie. Mimo to w namiocie Rocklanda żyje mi się bardzo dobrze. Po pierwsze sypialnia jest długa. Nie ma tu mowy o spaniu z podkulonymi nogami, nawet dla osób o słusznym wzroście. Po drugie, jest też dość szeroko. Podczas tej wyprawy jedną sakwę zawsze biorę do środka i spokojnie mieści się ona obok mnie. Gdyby wynieść z namiotu bagaże, spokojnie zmieściłyby się w nim dwie osoby (chociaż musiałyby się dobrze znać i bardzo lubić).
Wynieść z namiotu bagaże można i to jedna z największych zalet Soloista. Przedsionek, który może pomieścić plecak, sakwę rowerową, a w razie złej pogody posłużyć za kuchnię polową.
Mankamenty? Sypialnia jest niska i od tego uciec się nie da. Mi jest tam ciężko siedzieć (mam 175 cm). Większość czynności życiowych jednak zaskakująco komfortowo można wykonać leżąc na boku. A uczty, biesiady i dzikie tańce i tak najlepiej stosować poza namiotem.
Testy, wodoodporność, oddychalność
Wczoraj namiot przetrwał taką burzę, że ciężko mi sobie wyobrazić lepszy test wodo- i watroodporności. Test zdany na piątkę z plusem.
Wentylacja w tak małym namiocie zawsze będzie problematyczna. Producent już w instrukcji obsługi zaleca spanie z uchylonymi drzwiami, jeśli jest to możliwe. Faktycznie po nocy, tropik bywa wilgotny od wewnętrznej strony, ale nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby woda dostała się do sypialni.
Kiedy tylko mogę, otwieram drzwi na noc. Nie tylko dla lepszej wentylacji. Soloist jest zbudowany tak że leżąc przy otwartych drzwiach, mamy widok na całe nocne niebo. Szyberdach, tylko że w namiocie. Jednostkom wrażliwym na urodę nocnego nieba polecam taką gwiezdną bajkę na dobranoc.
Podsumowanie
Solidnie zbudowany, póki co totalnie nieprzemakalny i łatwy w obsłudze. A przy tym lekki i kompaktowy. Po miesiącu podróży mogę z czystym sumieniem polecić namiot Rocklanda do wypraw nie tylko rowerowych.
Plusy:
- Lekki i mały
- Nieprzemakalny. Testy burzowe zdane na piątkę
- Łatwo się rozbija i składa
- Wystarczająco długa sypialnia
- Posiada spory przedsionek
- Możliwość rozbicia samej sypialni
- Solidny materiał, zamki YKK
Minusy:
- Sypialnia jest na tyle nisko, że nie da się w namiocie komfortowo siedzieć
- Średnia oddychalność. Najlepiej spać przy uchylonych drzwiach
- Ostro zakończone śledzie
- Lakonicznie napisana instrukcja obsługi, powoduje, że pierwsze rozbicie namiotu może trochę potrwać
Wpis powstał we współpracy z firmą Rockland.