Perła renesansu, Padwa Północy. Twierdza Zamość nie bez powodu jest tak nazywana. Przepiękna starówka została zaplanowana w najdrobniejszym szczególe. Moja ulica jest jednak poza Starym Miastem. Jak wygląda Zamość poza zabytkami i tablicami UNESCO?
Ten tekst jest częścią większego projektu reporterskiego. W całej Polsce zbieram historie spod jednego adresu. Zobacz, co kryje się #Za Drzwiami.
[su_divider top=”no”]Zamość: Perła Wschodu
Zamość, ulica Akademicka. Koń zastygł w pół kroku. Przednie kopyto uniesione, noga zgięta, głowa pochylona. Poza bojowa, pełna gotowość. Jeździec jest wyprostowany, dumny. Lewą ręką trzyma lejce, a wzrok nie ucieka w dół ani na centymetr. Patrzy przed siebie śmiało, pewnie, bez śladu wątpliwości. W prawej ręce trzyma buławę hetmańską. Teraz uniósł ją w górę, by władczym gestem wskazać drogę innym. Wskazanie jest ostateczne, nieodwołalne. Zastygł tak jak żył – nie tolerując sprzeciwu, nie uznając nieposłuszeństwa. Napis na cokole pomnika brzmi: Jan Zamoyski, 1542 – 1605.
Hetman wielki koronny, kanclerz Polski, sekretarz królewski, magnat. Jan Zamoyski pod koniec swojego życia kontrolował 23 miasta i 816 wsi. Ordynacja Zamoyska była państwem w państwie. 23 miasta. W tym jedno miasto szczególne. Miasto idealne. Zamość.
Perła renesansu. Padwa Północy. Miasto Arkad. Każda pierzeja rynku ma dokładnie 100 metrów. Na każdej jest dokładnie 8 kamienic. Stare Miasto ogradza pierścień, murów, szańców, bastionów, a siatka ulic wewnątrz jest przemyślana co do milimetra. Architektoniczna prezycja, urbanistyczna doskonałość. Doskonałość w 1992 roku trafia na listę UNESCO.
Poza centrum
Tylko że poza twierdzą Zamość znika. Rozpada się, karleje, prawie go nie ma. Wspinasz się na bastion i nie widzisz nic. Gdzieniegdzie tylko wystaje jakiś blok albo stara cementownia. Albo dworzec, obecnie w ruinie. Wychodzisz poza bezpieczny pierścień murów i trafiasz w pustkę. W pustkę fabrycznych hal, blaszanych bud marketów i ulic obwieszonych billboardami. Nic więc dziwnego, że Jan Zamoyski patrzy z pomnika w stronę Wielkiego Rynku. Gdyby kazano mu patrzeć w stronę dworca, mógłby nie wytrzymać.
Obrzeża Perły
Ja jednak muszę wyjść poza Stare Miasto. Moja ulica, leży dalej, na przedmieściach. Wychodzę i czuję się jakbym schodząc po schodach, nie trafił w stopień. Ale wychodzę. I pukam do drzwi.
Był w moim wieku. Za pół roku miał skończyć studia – informatykę. Miał na sobie koszulkę Green Daya, tę z granatem w ręce. Grał na gitarze, marzył o własnym zespole. Nigdy nie próbował tego marzenia zrealizować. Ale marzył.
Pytam go o Zamość. Mówi, że nic się nie dzieje. Pytam dlaczego się nic nie dzieje. Mówi, że i tak już jest lepiej. Że to nie to samo miasto, co 10 lat temu. Pytam dlaczego młodzi ludzie wyjeżdżają zamiast próbować stworzyć coś tutaj, na miejscu. Na przykład założyć zespół. Mówi, że szkoda, że nie powinni wyjeżdżać. Że wtedy nic się nie zmieni.
– Jak oceniasz Zamość?
– Tu się nic nie dzieje.
– Dlaczego?
– I tak już jest lepiej. Rozwija się miasto.
– Dlaczego młodzi wyjeżdżają z Zamościa? Mogliby zrobić coś tutaj, założyć zespół na przykład.
– Szkoda. Nie powinni wyjeżdżać. Wtedy nigdy się tu nic nie zmieni.
– A ty? Jak widzisz swoje życie za 5 lat? Gdzie chciałbyś być?
W Warszawie.
Chcesz poznać więcej historii?
Czekają #Za drzwiami