Cholera, chyba coś ze mną nie tak. Nie kupiłem nic z okazji Black Friday. Podobno teraz jest Black Weekend, z okazji którego kupię równie niewiele.
Nie, nie jestem żadnym antykonsumpcyjnym wojownikiem. Moje podróże też wymagają specjalistycznego sprzętu, który nie spada z nieba, tylko jest produkowany i ta produkcja ma swoje koszty niezależnie od dnia tygodnia. Staram się to ograniczać. Stare rzeczy sprzedaję, oddaję, a przede wszystkim naprawiam (właśnie dzisiaj zamówiłem nowe stelaże do plecaka steranego tak, że on sam ma ochotę się wyrzucić do śmieci). Ale przecież bez przerwy coś jest potrzebne. Także w Black Friday, ogólnoświatowe święto zakupów wszelakich. Kiedy kupować, jeśli nie dziś?
No właśnie, potrzebne. To słowo klucz. Czy naprawdę wszystko, co dzisiaj zamówimy z Aliexpressu, wszystko coś dziś zejdzie z galerii handlowych i aukcji jest nam potrzebne? Czy po prostu kupujemy, bo jest tanio (przy czym tanio oznacza często tylko tyle, że producent nakleił metkę z przeceną z ceny 2 razy wyższej)? Czy naprawdę potrzebujemy maski jednorożca, nowej kiecki, namiotohamaka (cokolwiek to jest)?
opinie
Ja przepraszam, ale mam wrażenie, że gdybym czegoś potrzebował, to po prostu kupiłbym to sobie 8 miesięcy temu, nie czekając na jakąś mityczną promocję. Nic mi się dzisiaj nie zepsuło, więc dzisiaj nic nie kupię. Jakiś taki masowy pęd do kupowania, te wszystkie krzyczące wystawy, promocje nacierające z każdej flanki, rabaty wyłażące mi spod łóżka – to wszystko budzi jakiś instynktowny sprzeciw. W Black Friday mam wrażenie jakby świat na jeden dzień zamieniał się w gigantyczny folder “SPAM”.
Dlatego nic nie kupię. Trochę na przekór nawet. Jak będę czegoś potrzebował, kupię i najwyżej zapłacę kilka złotych więcej. A na dzisiaj stan jest taki: wszystko, co potrzebowałem, już dawno kupiłem, bo nawet nie wiedziałem, kiedy będzie blakfrajdej.
Gdybyście chcieli się tym zainspirować, proszę, ale nikogo nie namawiam. Gdybyście jednak szukali ochłody od wszechobecnych reklam, proponuję zdjęcie. Uśmiechnięty wielbłąd. Nic nie ma. Nigdy nic nie kupił, a i tak szczerzy się jak głupi do sera. Zanim kupicie, spójrzcie na wielbłąda i zadajcie sobie pytanie:
Czy mi to na pewno potrzebne?
Dzięki za lekturę, za poświęcony czas. Jeśli masz pytania, porozmawiajmy w komentarzach. Jeśli tekst wydaje Ci się wartościowy, udostępnij go dalej.
Dziękuję!